Rety rety, w końcu mamy parapety!:)
Jak w tytule - w końcu założyli nam parapety!! Zamówione jeszcze w lipcu, ale po przebojach skompletowane dopiero w listopadzie. Nie będę już komentować firmy, która te dosłownie kilka parapetów potrafiła spartolić, a następnie poprawiać przez 3 miesiące, bo szkoda słów. Baliśmy się, że nie dostarczą brakujących dwóch zanim skończą nam elewację. W myśl zasady "Gdzie diabeł nie może tam babę pośle" - po aferze w centrali jednak dali radę! W sumie na koniec było nawet zabawnie. Oto część korespondencji sms: Dostawca: "Już jadę, będę za pół godziny". (Odległość 10 km obwodnicą). 2,5 godziny później Mąż: "Gdzie Pan jest, zgubił się Pan?" Parapety dotarły po 8 godzinach "podróży".
Nie mniej jednak kamień, który wybraliśmy idealnie wpasował się w nasz koncept i wygląda tak:
P.S. Ponieważ jeszcze nie zostały obrobione silikonem, to jeszcze "lekko" brudne;)