Uważaj złotko, bo błotko :P
Ostatnie dni można podsumować w trzech słowach: NIEWIARYGODNE ILOŚCI BŁOTA
Ciekawe, gdzie się tak ubrudziliśmy...
6 sekcji, 30 zraszaczy, 400m rur i niezliczone korytarze na ogrodzie!
Ostatnie dni można podsumować w trzech słowach: NIEWIARYGODNE ILOŚCI BŁOTA
Ciekawe, gdzie się tak ubrudziliśmy...
6 sekcji, 30 zraszaczy, 400m rur i niezliczone korytarze na ogrodzie!
Nie wiem, czy kiedykolwiek przestaniemy coś grabić na budowie Najpierw skarpy, później ziemia pod trawnik, teraz żwir. Na drogę dojazdową przyjechały dwie ciężarówki żwiru, czyli jakieś 35 t. Na razie najdrobniejszy, żeby się dobrze zaklinował, na wiosnę pójdzie grys porfirowy jako wierzchnia warstwa.
Zdjęcie z serii: szedł owczarek koło koparki i dał się nabrać:))) Nie zdążyłam uchwycić momentu, kiedy ułożył się wygodnie tuż obok łyżki. Tak wyglądają każde prace, które robimy - pełen nadzór budowlany;)
Mało tego, to jeszcze nie raczy się ruszyć. Zdjęcie nr 1 - psa trzeba było "ograbić" naokoło:)Zdjęcie nr 2 - Odciśnięty zwierz jak już łaskawie wstał:P
Zanim zdążyliśmy zagrabić jeden, przyjechała dostawa drugiego:D 15 ton grysu diabazytowego, który miał iść koło ogrodzenia i na ścieżki:
Po dwóch dniach grabienia - skończyliśmy przy ogrodzeniu:
Mamy już również przygotowane wykopy pod system nawadniający, ale nie wiemy, czy nam pogoda pozwoli go położyć w tym roku. Najwyżej poczekamy do wiosny.
Po kilku dniach wyczekiwania mogłam się przejść po schodach:) Powiem tak: są schody - jest zabawa!! Poniższe testy obciążeniowe wypadły pomyślnie:)))Czas pomyśleć o schodach na skarpie od strony ogrodu. Może jednak same się ułożą?:P
W dniu dzisiejszym doczekaliśmy się ułożenia wcześniej przygotowanych płyt w nasze schody:))) Daleko jeszcze co prawda do etapu końcowego wejścia do domu, ale już wiemy, że o to nam chodziło!Najbardziej spodobało mi się zdjęcie robione lekko po zmroku, na którym to schody zdają się unosić nad ziemią:) Trzeba jeszcze uformować skarpy wokół, żeby całość była spójna, ale już nie musimy przeskakiwać nad wielką dziurą w ziemi. Cóż, na razie są to "schody donikąd", ponieważ otwór na drzwi jest zabity dechami:DWszystko zaczęło się od przemyśleń "na papierze". Dzięki naszemu majstrowi - plan przeszedł w rzeczywistość:) Pozostaje nam teraz ostateczna obróbka i impregnacja betonu, ale już teraz jesteśmy zadowoleni z efektu.
Nawadnianie zamówione, czekamy na koparkę i siejemy trawę tam, gdzie kopane już nie będzie. Nie wiem, ile nam zejdzie z całym trawnikiem, bo na razie tyyyle się nagrabiliśmy, a to chyba tylko 1/10 wszystkiego:P
Kierownik jak zwykle czujny, weryfikuje stopień wywalcowania ziemi:D
Skoro uznał, że na drzemkę grunt przygotowany wystarczająco - zdecydowaliśmy się siać!
Wcześniej przygotowaliśmy sobie obrzeże trawnika. Plan jest taki, że kostka oddzieli żwir, który będzie wysypany przy ogrodzeniu od trawy i będzie się dało ładnie skosić trawę jadąc po niej. Zobaczymy jak system się sprawdzi dopiero w przyszłym roku jak nam trawnik wyrośnie!
Zanim w ogóle mogliśmy się zabrać za grabienie, nasz sąsiad wpadł ze swoim sprzętem:) 4 tony talerzy ledwie dały radę wbić się w ziemię wyjeżdżoną w trakcie budowy przez koparki. Do mniej dostępnych części i zakamarków ogrodu wypożyczyliśmy sobie później zdecydowanie mniejszą glebogryzarkę.
Taras ogrodowy również wytyczony i obsadzony.
Ponieważ zostało nam dosłownie kilka podmurówek ułożyliśmy z nich miejsce na warzywniak.
A tyle pracy jeszcze przed nami