Idą święta ;-)
Tym razem w drodze na budowę trafiliśmy na sosnę:) Leżała biedna samotna przewrócona na środku podwórka sklepu ogrodniczego to ją wzieliśmy, przygarnęliśmy ...i jest!
Tym razem w drodze na budowę trafiliśmy na sosnę:) Leżała biedna samotna przewrócona na środku podwórka sklepu ogrodniczego to ją wzieliśmy, przygarnęliśmy ...i jest!
Znalazłam drabinę, więc w końcu udało się wdrapać na poddasze:) Dopóki nie trafią tam okna jest ciemno jak... Okna zamówiliśmy największe jakie się dało: 94 x 160 cm, więc jak już się pojawią na dachu to powinny rzucić trochę światła.
Taki mamy widok z antresoli w sypialni w dół na salon.
Potwierdziłam również teorię dotyczącą tego, że wszędzie wyjdę, ale nie zewsząd zejdę;P Kategorycznie odmówiłam zejścia tą samą drogą trzymając się ściany kominkowej, więc mąż musiał przestawić drabinę w inne miejsce. Przez chwilę miałam wrażenie, że zamierzał mnie tam zostawić, ale szybko minęło, ponieważ w tym momencie jestem chyba jedyną osobą, której boją się majstry:P
Tutaj już widok z dołu salonu. Sufit oczywiście trochę się obniży, ale i tak będzie megaaaaa przestrzeń!
Nasz dom przechodzi różne etapy - raz wyglądał jak replika Stonehenge, raz jak zamek warowny, teraz przypomina mi latający spodek:)
Albo w sumie chińską pagodę:P Przyjechała też dachówka - 19 palet.
W końcu dach nabiera kształtu:
W końcu udało się skończyć ogrodzenie - panele zawisły na swoim miejscu. Czas na coś w kolorze zielonym i nie mam tu na myśli chwastów
Dzisiaj o 9 rano przyjechały tuje > 25 szmaragdowo złotych: oraz 50 szmaragdowo zielonych:
Tym sposobem "wykopało się" 75 dziur. I tym razem nie był to kret:)
Po całym krótkim już jesiennym dniu, pod presją rozkręcającego się z padaniem deszczu, wszystkie tuje trafiły na swoje miejsce. Niewątpliwym plusem deszczu jest to, że tuje podlały się same!
Reszta ogrodu pojawi się w większości po zakończeniu prac wiążących się z przyjazdem ciężkiego sprzętu, czyli w przyszłym roku. No chyba, że wróci jeszcze na chwilę lato i posadzimy parę drzew.
.... teraz tak patrzę, że wypadałoby metki zdjąć z paneli:D
Udało się wczoraj ułożyć podmurówki! Skończyliśmy tuż przed deszczem i chyba wogóle jakimś większym załamaniem pogody, więc uff!
Tutaj próba jednego segmentu:)
A poniżej już wszystkie na swoim miejscu. Tak się wydaje, ale w 5 osób zeszła na tym cała sobota:)
W przerwie obowiązkowo ognisko! W końcu będąc na etapie więźby, drewna na budowie stanowczo nie brakuje;)))
Teraz, jak pogoda pozwoli, założmy panele i być może jeszcze w tym roku będzie można coś zielonego posadzić.
Komentarze